Drukuj

 

Siostry i Bracia, 

kolejny rok kalendarzowy zbliża się do końca, o czym przypomina nam początek adwentu – tradycyjnie rozumianego jako początek nowego roku kościelnego. Rok zbliża się do końca, a my przygotowujemy się do przeżywania kolejnych świąt, kolejnych też w tym dziwnym roku 2020.

Motywem przewodnim wszystkich naszych kolejnych listów i wystąpień w tym roku jest „nie wiemy jeszcze”. Nie wiemy jeszcze, jak będą wyglądać te Święta Narodzenia Pańskiego, nie wiemy, w jakiej formie będziemy je obchodzić w naszych kościołach, nie wiemy nawet, jakie ograniczenia obecna sytuacja narzuci odnośnie do naszego tradycyjnego świętowania w domach. Po niemal roku niepewności nic nie wskazuje na to, żeby cokolwiek miało się znacząco zmienić. Nie wiemy jeszcze.

Końcówka roku kościelnego – jego trzy ostatnie niedziele – przypominały nam o rzeczach ostatecznych, o powtórnym przyjściu, o wieczności. I choć działo się tak co roku, choć nie ma w tym niczego nowego, to jednak w obecnej sytuacji nasze rozważania, teksty czytane w nabożeństwie, przypominanie sobie o ostatecznym celu i wypełnieniu się czasu brzmią jednak szczególnie. Otaczająca nas wciąż pandemia nie słabnie, śmierć uderza w bliższych i dalszych nam ludzi, choć dzięki Bożej opatrzności nasz mały Kościół jak dotąd wychodzi z obecnej sytuacji obronną ręką. Pozostaje nam tylko prosić Boga o to, aby tak pozostało. Jak przypomina nam nasz Katechizm Heidelberski, prawdziwa wiara polega na „głębokim zaufaniu, które stwarza we mnie Duch Święty przez Ewangelię” – i to zaufanie, pobudzane przez przekonanie o prawdziwości obietnic danych nam przez Boga w Chrystusie powinno nas teraz prowadzić. Obok zwykłej, ziemskiej troski o siebie i bliźnich, która wyraża się choćby w przestrzeganiu norm bezpieczeństwa, potrzeba nam też pamiętać o tym, że możemy z całym zaufaniem „całą naszą troskę złożyć na Niego, bo on ma o nas staranie”, jak mówi list Piotra.

Adwent ma dwa znaczenia – jest zbliżaniem się i przybyciem. I chociaż obecna sytuacja może nas w tym roku kierować głównie do myślenia o znaczeniu adwentu jako okresu przygotowania do powtórnego przyjścia naszego Pana w chwale, to jednak jest też okresem, w którym szykujemy się do pamiątki wcielenia Boga w człowieka, do Świąt, do radości. I jak oczekiwanie na tę radość skończy się i będziemy mogli jej doświadczyć, tak samo skończy się pandemia i ten czas, w którym teraz żyjemy – radość Świąt niech przypomina nam ciągle o tym, że potrzeba tylko cierpliwości, a wszystko wróci do znanej normy. Nie dajmy sobie więc tej radości zabrać, a czekając na koniec obecnej sytuacji nie zapominajmy, że wciąż pociechę możemy znajdować w tym, że „ciałem i duszą należymy - zarówno teraz, gdy żyjemy, jak i wtedy, gdy umrzemy - nie do siebie, ale do Jezusa Chrystusa, mego wiernego Zbawiciela. To On swą drogą krwią dał całkowite zadośćuczynienie za nasze grzechy, wyzwolił nas z mocy diabła, to On strzeże nas tak dobrze, że nawet włos z głowy nam nie spadnie bez woli Ojca niebiańskiego, co więcej - wszystko musi służyć naszemu dobru.”

Ks. Marek Izdebski

Biskup Kościoła Ewangelicko-Reformowanego w Polsce